Zarabianie na festiwalach
Muzyczne festiwale z pewnością mogą stanowić doskonały biznes, ale bardzo często, przynajmniej w Polsce, to miasta muszą dopłacać do organizacji takich wydarzeń muzycznych czy kulturalnych. Dobrze wiedza o tym hotele. Jeśli miasta są zamożne, jak Płock czy Warszawa, mogą z powodzeniem dysponować budżetem na takie cele i przynajmniej kilka razy do roku zorganizować jakąś większą imprezę integrującą społeczność lokalną. Jest to zresztą dość istotne zadanie stawiane przed wszystkimi jednostkami samorządowymi, aby animować kulturę i odpowiednio dbać o pozycję takich wydarzeń w kalendarium miejskim. W niektórych ośrodkach jak Trójmiasto, Wrocław czy Warszawa, o pieniądze firm trzecich, inwestorów, sponsorów i partnerów tytularnych, jest po prostu dużo łatwiej.
Patronat medialny ze strony lokalnego radia, telewizji i prasy sprawia, że za mówienie o takich festiwalach nie trzeba nic płacić – reklama robi się sama, wystarczy o to nieco zabiegać i walczyć, aby festiwal stawał się z roku na rok coraz większy. Wtedy dziennikarze z całego świata sami zabiegają o możliwość pisania o wydarzeniu i liczba zgłoszeń o akredytacje natychmiast wzrasta. To sprawia, że festiwal może okazać się całkiem dochodowym biznesem, dzięki czemu każdy pomysł na duże wydarzenie muzyczne z czasem zyskuje zainteresowanie biznesmenów i potencjalnych inwestorów. To, co najszybciej przekłada się na wzrost znaczenia danego festiwalu, to line-up, a więc repertuar i skład zaproszonych zespołów. Duże festiwale trwają od dwóch do czterech dni, w trakcie których występy odbywają się nawet na pięciu różnych scenach, lub w namiotach. Łącznie na terenie festiwalowym potrafi przebywać od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy uczestników, z których każdy gotowy był zapłacić za karnet na wszystkie dni imprezy muzycznej od kilkuset złotych, do nawet dwóch tysięcy. Wszystko to czyni organizowanie wydarzeń muzycznych świetnym interesem.
Bez pieniędzy i zainteresowania medialnego też da się jednak przeprowadzić bardzo dobrze obsadzone festiwale muzyczne – wystarczy chęć miasta. Doskonałym przykładem takiego wielkiego zainteresowania działania kulturalnymi jest Płock, który kolosalną część swojego budżetu uzyskuje dzięki firmie Orlen, która płaci w Płocku swoje wielkie podatki. Spora część z tej kasy wydana została na odpowiednie zaadaptowanie przestrzeni festiwalowej zlokalizowanej na nadwiślańskiej plaży, u podnóża znanej płockiej skarby. Dodatkowo zainwestowano tam w kolejkę linową oraz amfiteatr. Jeśli jednak dopisuje pogoda, imprezy odbywają się w plenerze, dzięki czemu jednocześnie może uczestniczyć w nich nawet kilkanaście tysięcy osób. Celem miasta wcale nie jest uzyskanie wielkiego, czy nawet jakiegokolwiek zysku – najważniejsze jest realizowanie celów integracyjnych i promocyjnych dla całego swojego regionu.
Do Płocka w okresie wakacji przyjeżdżają więc międzynarodowe gwiazdy rocka, reggae, muzyki filmowej i klasycznej, ale także wykonawcy disco-polo, raperzy, cyganie. Każda grupa i mniejszość ma swoją szansę na przeżycie niesamowitych nocy w Płocku, także na festiwalach muzyki elektronicznej, dyskotekowej, punkrockowej. Wielcy pasjonaci reggae chętnie wybierają jednak festiwal w Ostródzie, a więc na mazurach, gdzie może rzadko kiedy pogoda kojarzy się ze słonecznym reggae, ale już line-up festiwalu od lat przyciąga międzynarodowych gości i turystów. Ostróda stała się prawdziwą stolicą polskiego i nawet europejskiego reggae, mimo swojej bardzo znikomej infrastruktury – co tylko dowodzi, że nie zawsze pieniądze przyczyniają się do powstania wyjątkowej imprezy masowej – to ludzie zaangażowani w jej promowanie i prowadzenie z roku na rok zyskując doświadczenie i kontakty, robią dla miasta i marki festiwalu najważniejszą robotę.